Hej! To był długi i intensywny weekend ze znajomymi. Ciagłe atrakcje i brak czasu na blogowanie. Niestety w tym roku paczki / faworki czy inne przerozne tłuste przysmaki mnie omineły, zaczełam ograniczac słodycze i aktualnie cwiecze na siłowni. W piatek 13, po praktykach, wieczor spedziłam w kinie na "Pięćdziesiąt twarzy Greya", to zupełnie spontaniczny wypad, gdyz była to premiera filmu i kino było wypełnione ludzimi, stres o miejsca był maksymalny, aczkolwiek dla nas rowniez znalazło sie miejsce! Na szczescie nie wierze w ten przesad, to od nas zalezy czy to bedzie dobry dzien bo w kazdej sytuacji mozna wyciagnac pozytywy!
Wczorajszy dzien "Walentynki" był dla mnie dniem normalnym, rano zwiedziłam stolice jak i sklep Primark. W tym roku od bardzo długiego okresu czasu jestem sama... Tak w tym roku nikt mi nie dał kwiatow / zbednej kartki czy lizakow w kształcie serca, i dobrze mi z tym, gdyz moga byc to moje ostatnie walentynki gdzie spedzam je sama :) Nie przewidzimy sytuacji w zyciu!
Wieczorem odwiedziła nas kolezanka, wspolnie siedziałysmy do białego rana i plotkowałysmy przy Martini!
Aktualnie od poniedziałku zaczynam ferie zimowe i juz mam plany!
A dla was mam kilka zdjec z wczoraj!
No Boyfriend No Problem!
A jak wy spedziliscie tegoroczne Walentynki ?
Trzymajcie sie!
Pozdrawiam